3.01.2012

Histoires de Parfums - Ambrarem Absolut

Ambrarem Absolut - przedziwny to zapach. Myślałam, że już mnie nic nie może zdziwić a tu proszę, ambra prosto z morskich fal. W sumie ambra z morza (czy też oceanu) pochodzi więc połączenie nut ambrowych i morskich powinno być logiczne, ale jeszcze się z nim nie spotkałam. Ale może mało w życiu widziałam/wąchałam.

Zapach od pierwszych nut jest mocno ambrowy, lekko tytoniowy, lekko skórzany, przyprószony popiołem i podbity delikatnie wanilią. Całość nurza się w zimnych morskich wodach. Kompozycja jest jednocześnie zimna morskim powietrzem i ciepła spopielałą ambrą. Jakby nie mogła się zdecydować w którą pójść stronę. Raz ambra dominuje a chwilę później zimny słony powiew usuwa całkiem ostatnie resztki bursztynowego ciepła. Jak zachód słońca, gdy ciepło dnia jeszcze nie chce całkiem odejść, ale chłód wieczornego powietrza daje się już we znaki.



Obie nuty cały czas się przeplatają, do końca siłują się ze sobą, próbując uzyskać przewagę, starając się nie połączyć, nie spoić w całość. Żadna z nich nie wygrywa też tego pojedynku, istnieją w idealnej równowadze obok siebie. Do czasu... bo koniec jest przewidywalny i zupełnie niezaskakujący. Zapach traci morski wymiar, ogrzewa się i pozostaje tylko bursztynowo ciepły. I dopiero teraz daje się idealnie wyczuć pozostałe ciepłe nuty. Lekko podpalona wanilia bourbon współgra z kadzidlaną nutą żywicy elemi, odrobiną szafranu, ambrą i suchym drewnem sandałowym. Gdzieś w tle bardzo delikatnie jest wyczuwalne kastoreum.



Ambrarem jest trwałym zapachem, niestety dość szybko przysiada blisko ciała. Choć o dziwo, po kilku godzinach niespodziewanie potrafi o sobie przypomnieć.






Nuty głowy: różowy pieprz, żywica elemi 
Nuty serca: irys, oud (żywica agarowa), szafran 
Nuty bazy: kastoreum, wanilia bourbon, drzewo sandałowe, ambra