12.03.2011

Montale - Black Aoud

czyli spotkanie z twardzielem ;)





Po teście nadgarstkowym byłam, delikatnie mówiąc, sceptycznie nastawiona. Dowiedziałam się w końcu co oznacza szpitalne oblicze agaru. Pachniało jak w szpitalnej izbie przyjęć połączonej z pogotowiem dentystycznym. Albo jak nasączone lekarstwem szpitalne gazy przykładane do rany. Pachniało nawet krwią :/ Potem wszystko się przykurzyło, gęsty olejek z ciemnoczerwonej róży praktycznie był zagłuszony przez szpitalne wyziewy. Stopniowo grzeczniał, o ile można powiedzieć coś takiego o czymś co jest czarno-czarne. Ciemnoczerwona róża zaczęła sie rozwijać na czarnej skorupie przykurzonego agaru i pojawiło się drewno sandałowe. Tylko schyłek był piękny: dymno-różano-agarowo-sandałowo-słodkawy.

Ale nie byłabym sobą, gdybym nie dała mu drugiej szansy (tym bardziej, że to agar :)) i nie przetestowała globalnie. Na szczęście... (tylko dla mojego portfela tak se ;)) Dwa psiki na szyję i dekolt, jeden na nadgarstki i ... black aoud mną zawładnął, szarpnął za nos pełną siłą i nie dał mi się wyzwolić do końca trwania czyli dłuuuuugo.

Jest gęsty i czarny jak smoła, esencjonalny tak, że bardziej nie można. Pachnie agarem na wskroś, agarem palącym się, zmieszanym z labdanum i esencją najciemniejszej czerwonej róży jaką udało się znaleźć. A może to czarna róża? Black Aoud jest absolutnie bezkompromisowy, miękki sandałowiec próbuje złagodzić jego ostry temperament, ale to tylko dobre chęci, którymi piekło wybrukowano. Wpadłam po uszy...





Nuty: mandarynka, róża, paczula z Indonezji, oud z Kambodży, piżmo

Sunshine Award :)

czyli zostałam otagowana po raz drugi! 







Zasady zabawy:

1. Podziękować za wyróżnienie.
2. Zamieścić u siebie link do bloga osoby, która Cię wyróżniła :)
3. Wkleić u siebie logo wyróżnień.
4. Przekazać nagrodę do 10 blogów!
5. Zamieścić linki do tych blogów.
6. Powiadomić o tym nominowane osoby.
A na koniec - stworzyć listę rzeczy, które czynią mnie szczęśliwą.

Violl bardzo, bardzo dziękuję za wyróżnienie, tym bardziej, że mój blog raczkuje jeszcze raczej ;)
Polecam świetnego bloga Violl - A wszystko przez ten Wizaż

Nagradzam następujące blogi:
Ka czyli ja ....
Kosmetyki mineralne - czyli pamiętnik minerałoholiczki
Mineralne Historie
Pracownia alchemiczna
Cudze chwalicie swego nie znacie
Rzabbomanie
Różne Podróże kropka pl
Sabbath of Senses
Silva rerum
Tysiąc jeden pomysłów i pasji


Co mnie uszczęśliwia? Oj dużo! Dużo więcej niż wymienione poniżej :)

1. widok słońca rano ...
2. ... i zachodu słońca wieczorem
3. rozmowa z moją córką
4. miłość w oczach męża
5. jazda samochodem
6. szum fal
7. zapach ulubionych perfum
8. zakup czegoś wymarzonego
9. wakacje
10. możliwość uwiecznienia w/w na zdjeciach :)

Versatile Blogger Award :)

czyli zostałam otagowana!



Jako świeżynka w blogowaniu zostałam zaszczycona nagrodą w postaci tagu.
Bardzo dziekuję :*


zasady zabawy:
A. Podaj adres bloga, który cię nagrodził:
Pjaljaka - Pialjaka, to kraina taka .....

B. Napisz siedem faktów o sobie
jestem:
1. zakręcona
2. zapominalska
3. niezdecydowana
ale też
4. tolerancyjna
5. punktualna
lubię:
6. jechać samochodem przed siebie o wschodzie słońca
7. słuchając The Cure lub Jamiroquai


Nagradzam:
Reniakicię - Szminką po lustrze
Spot - Spot
Il_Sole -Alchemia smaku
Violl - A wszystko przez ten Wizaż
Cammie - No to Pięknie
Kamilanna - Foto Makeupowo
Skarbek - Skarbka nosem

10.03.2011

Korres Kings & Queens Caspar Myrrh

balsam do ciała


Chciałam Wam przedstawić mój ulubiony (przynajmniej ostatnio) balsam do ciała. Właśnie skończyłam tubę i lecę kupić drugą. To balsam do ciała greckiej firmy Korres o zapachu mirry.

Firma Korres specjalizuje się w naturalnej pielęgnacji oraz szczyci tym, że używa produktów pochodzących z upraw posiadających certyfikat Ecocert. Używają również specjalnie oczyszczonej przez siebie wody (cokolwiek to znaczy), a produkcja kosmetyków odbywa się w przyjazny dla środowiska sposób (recycling, biodegradowalne surowce, kontrola emisji itp.).

Ja zdecydowałam się kupić balsam zarówno ze względu na ekologiczny skład jak i z powodu cudownego zapachu. Balsam pachnie mirrą (niezaprzeczalnie) oraz pięknymi świąteczno-piernikowymi przyprawami. Podkreślam przyprawami, bo słodyczy żadnej w nim nie ma. Połączenie mirry, cynamonu, odrobiny goździków i chyba kardamonu daje naprawdę piękny i całe szczęście "niejadalny" efekt. Zapach utrzymuje się bardzo długo, nawet wieczorem z łatwością wyczuwam go na skórze. Idealnie komponuje się z przyprawowymi perfumami (ja lubię go z Baume Du Doge Eau d'Italie).

Łatwo się wchłania, jest dość wydajny i całkiem dobrze nawilża (chociaż pod tym względem znam lepsze ;)). Kosztuje coś ok. 40 zł za 200ml i dostępny jest w perfumeriach Douglas (nie wiem czy w Sephorze też, ale sprawdzę). Opakowanie bardzo ładnie wygląda na łazienkowej półce.
Jest również dostępna wersja shimmering czyli ze złotymi drobinkami, ale ja jakoś nie lubię żadnych drobinek na ciele, bo potem zazwyczaj i tak wszystko zostaje na ubraniach :/

edit: sprawdziłam, zwykły balsam kosztuje niespełna 35zł, a wersja rozświetlająca niespełna 45zł.
Przetestowałam sobie również wersję rozświetlającą i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, bo nie jest to żaden brokat tylko drobinki w pełnym tego słowa znaczeniu. Klasa! Kupię w lecie na pewno :)

9.03.2011

zagadka Einstein'a

czyli przechwałki :)

Ja tylko krótko chciałam. Moja prawie 17-letnia córka nie mogąc sobie poradzić z niektórymi zadaniami matematycznymi postanowiła zrobić sobie przerwę/poćwiczyć umysł czy coś w tym stylu i rozwiązać zagadkę Einsteina :) Uwinęła się z nią w 10 minut :D
A ja nawet nie wiedziałam o istnieniu takowej...

8.03.2011

Quiet Morning MILLER ET BERTAUX

czyli nieśmieszny żart

Zamawiając próbkę myślałam, że przyjdzie pudrowe coś co mi nie przypasuje, bo moja lista zakupowa i tak wystarczająco pęka w szwach. Przyszło coś totalnie odmiennego od oczekiwań. Pełen przypraw, bogaty i upojny, ale jednocześnie spokojny wypełniony delikatną nutą chłodnego powietrza.

Zapach otwiera się przyprawowym goździkiem, różą i agarem (wiem, nie ma ich w nutach, ale to właśnie czuję). Całość przysypana odrobiną cynamonu, szafranu i kurkumy. Po chwili dołącza nuta świeżej pomarańczy (a nie neroli, jak w nutach ;)). W tle daje się wyczuć odrobina olibanum (patrz wyżej), z czasem odrobina zmienia się w większą ilość. Trwa na skórze dość długo. Wraz ze zbliżaniem się do końca zapach wysycha, mości się wygodnie na miękkim sandałowcu i suchych cedrowych wiórach, ale nadal jest przyprawowy i olibanowy.


Quiet Morning jest zapachem bardzo przestrzennym mimo przepychu przyprawowych nut. Niestety pojawia się "ale". Przy pierwszych testach "ale" wydało mi się duchem, fatamorganą, czymś co mi się tylko przywidziało. Kolejne testy utwierdziły mnie jednak w przekonaniu, że majaków nie miałam. To co się dzieje z zapachem po kilku godzinach na mojej skórze wprawiło mnie w istne zdumienie. Na skórze (to podkreślam, bo na ubraniach jest boski zawsze) zapach zmienia się w coś brudnego, fujowego zmieszanego ze starą ścierką.


I teraz nie wiem co o tym sądzić. Czy to jakiś nieudany eksperyment, złe współdziałanie niektórych składników, chemia mojej skóry, czy czarny żart szalonego perfumiarza?








Nuty: kurkuma, ryż Basmanti, kwiat palmy, kwiat pomarańczy, drzewo sandałowe, drzewo cedrowe

Irregular Choice - Rocko

czyli rockowy szał w kobiecym wydaniu :)




Przyszły do mnie wczoraj. Zamówione w ciemno. Znaczy widziałam na fotce, ale wiadomo, że nigdy nic nie wiadomo :D Piękne, kolorowe pudełko z rączkami. Wygląda jak torba :) Swoją drogą fajny pomysł.
Rozpakowałam drżącymi rękami i same zobaczcie :D Różowe cudo!








Buty są ze skóry, mają przeźroczysty, cieniowany na różowo obcas. Podeszwa ma nadrukowany kwiatowy wzór. Ale najpiękniejsze jest chyba wnętrze buta, które wyściełano jaskrawopomarańczowym aksamitem :)

No czyż nie są boskie?! :D

DZIEŃ KOBIET

Życie kobiety nie jest łatwe. Żyjemy w cyklach, codziennie targają nami hormony, musimy walczyć z wieloma uprzedzeniami i stereotypami. A do tego jesteśmy słabsze fizycznie niż powinnyśmy być ;)
Drogie Panie
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! Niech chociaż dzisiaj będzie łatwiej :)

6.03.2011

Pro Fumum Roma FUMIDUS

Mój pierwszy wpis. Czemu akurat Fumidus jest pierwszy? Bo ten zapach zmienił moje spojrzenie na perfumy i zmienił mnie. Otworzył mi oczy i spowodował po części, że stałam się perfumoholiczką.
Spotkanie z Fumidusem to było nie lada zdarzenie. I zderzenie.


Fumidus to zapach listopada; smutnej, szarej jesieni, bez słońca, ale też bez deszczu, zapach drzew bez liści w mocno przerzedzonym lesie. Pachnie ogniskiem rozpalonym przy pomocy parafinowych podpałek. Nikt się tu nie bawił w zapałki i szczapki. W ognisku pieką się ziemniaki, a dym snuje się między łysymi gałęziami. I tak trwa do końca. Bardzo sugestywny, bardzo intensywny i bardzo trwały.


Dwie tony dymnego wetiweru, tona dziegciu, a wszystko polane mocną whisky. Efekt? Zapach zupełnie nienoszalny w postaci globalnej. Sprawdziłam 1 raz, skończyło się koszmarnym bólem głowy, ale lubię go psiknąć na nadgarstek lub chociaż powąchać z koreczka, bo wprowadza mnie w pewien smutny stan, który czasem mi bardzo odpowiada ;)



Sklad:
wetiwer – brzoza - whisky
Rodzina zapachowa: drzewna
Dostępne w perfumerii missala.pl

zaczynamy

Nie jestem w ogóle systematyczna, bywam leniwa, mam słomiany zapał, często nie mam czasu oraz niestety w ogóle nie mam zdolności literackich. W związku z powyższymi postanowiłam założyć bloga :D
Ale żeby nie było, moje notki będą krótkie. Dla zdrowia Waszego i mojego żołądka lepiej będzie, jeśli się nie będę rozpisywała ;) Doszłam po prostu do wniosku, że może warto opublikować wyniki przeróżnych testów (głównie perfumowych choć nie tylko), które trzymam w kompie od jakiegoś czasu. Oczywiście po uprzednim zredagowaniu ;)
Ale blog będzie nie tylko o perfumach. Właściwie będzie traktował o wszystkim, czym w danej chwili będę się chciała podzielić. Będzie więc trochę kultury, testów kosmetycznych, mody oraz wiele różnych dygresyji, bo jestem osobą myślącą i pełną wątpliwości. Mam tylko nadzieję, że ktoś będzie chciał to czytać...