Mój pierwszy wpis. Czemu akurat Fumidus jest pierwszy? Bo ten zapach zmienił moje spojrzenie na perfumy i zmienił mnie. Otworzył mi oczy i spowodował po części, że stałam się perfumoholiczką.
Spotkanie z Fumidusem to było nie lada zdarzenie. I zderzenie.
Fumidus to zapach listopada; smutnej, szarej jesieni, bez słońca, ale też bez deszczu, zapach drzew bez liści w mocno przerzedzonym lesie. Pachnie ogniskiem rozpalonym przy pomocy parafinowych podpałek. Nikt się tu nie bawił w zapałki i szczapki. W ognisku pieką się ziemniaki, a dym snuje się między łysymi gałęziami. I tak trwa do końca. Bardzo sugestywny, bardzo intensywny i bardzo trwały.
Dwie tony dymnego wetiweru, tona dziegciu, a wszystko polane mocną whisky. Efekt? Zapach zupełnie nienoszalny w postaci globalnej. Sprawdziłam 1 raz, skończyło się koszmarnym bólem głowy, ale lubię go psiknąć na nadgarstek lub chociaż powąchać z koreczka, bo wprowadza mnie w pewien smutny stan, który czasem mi bardzo odpowiada ;)
Sklad:
wetiwer – brzoza - whisky
Rodzina zapachowa: drzewna
Dostępne w perfumerii missala.pl
Domi, ten tytuł brzmi jak jakieś zaklęcie z Harry'ego Pottera ;DDD
OdpowiedzUsuńNo to zapach zdecydowanie współgra z nazwą :D
OdpowiedzUsuńDomi, super, że zaczęłaś, czekam na dalszy ciąg! :)))
OdpowiedzUsuńFF
zapach rodem z horroru - tak jakoś mi się skojarzyło ;)
OdpowiedzUsuńDomi fajnie, że jesteś :*
Nawet się bardzo Reniu nie mylisz :D
OdpowiedzUsuń