Gotti Essenze to raczej mało poznana w Polsce marka. Ja sama nie znałam jej wcale i przyznam, że do zakupu próbki skłoniła mnie tylko jedna rzecz. Jak nie trudno zgadnąć było to słowo "black" w nazwie :D Sam zapach "black" jednak nie jest, ale o tym za chwilę...
Gotti Essenze to marka stworzona przez włoskiego projektanta Riccardo Goti. Projektuje on głównie biżuterię, ale postanowił również uzupełnić kolekcję o zapachy, które powstały dzięki współpracy z Santa Maria Novella. I tak powstały Earth Essence, White Essence i właśnie Black Essence.
Kompozycja z początku chłodna jak poranek z czasem rozgrzewa się w promienach słońca, a z tła zaczyna dochodzić waniliowo-czekoladowa baza kompozycji. Połączenie paczuli z wanilią zazwyczaj mi nie leży, ale w tym przypadku wszystko gra, bo żaden ze składników nie wybija się i nie próbuje zdominować pozostałych. Perfekcyjnie połączone dopełniają się wzajemnie.
Gdy wszystko już cichnie i osiąga swoją prawie ostateczną formę, pojawia się miękki sandałowiec i ciepła, ale niezbyt puszysta ambra.
Schyłek jest dość klasyczny, ambrowo - sandałowo - waniliowo - czekoladowy z delikatną już tylko nutą paczuli.
I gdybyż Black Essence był choć trochę ogoniasty, albo chmurzasty chociaż, to po raz pierwszy zastanowiłabym się nad zakupem paczulaka. Niestety brakuje mu intensywności, a akurat w tym przypadku jakoś mi to bardziej przeszkadza.
Nuty głowy: Bergamotka, Mięta pieprzowa, Mandarynka
Nuty serca: Jaśmin, Lawenda, Czarny Pieprz
Nuty bazy: Piżmo, Vanilla, Paczula, Opoponax, Szara Ambra
Pierwsza fotka pochodzi z fashionevents.ru , a ostatnia z ausliebezumduft.de
Środkowa moja, chociaż nie do końca pasuje. Jak tylko uda mi się zrobić coś bardziej odpowiedniego to zamienię :)
Środkowa moja, chociaż nie do końca pasuje. Jak tylko uda mi się zrobić coś bardziej odpowiedniego to zamienię :)
Brzmi obiecująco. :) Jeszcze nie miałam okazji poznać; bom paczulolubna, a w rzeczonym przykładzie nie odstrasza mnie nic (poza jednym, malutkim piżmem :) ). Choć nazwa faktyczne sugeruje mocniejsze klimaty.
OdpowiedzUsuńJa Ci chętnie prześlę pozostałość próbki (a jest ponad mililitr na pewno). Piżma nie czuć na mojej skórze wcale ;) Jakbyś chciała to daj znać, przy takiej ilości zapachów czekających na testy nie wiem, czy do BE uda mi się kiedykolwiek wrócić ;)
OdpowiedzUsuńO, to miłe z Twojej strony. Dziękuję! :) Wieczorem albo jutro przyślę Ci mejla, z namiarem i propozycjami rewanżu, żeby nie było, że pasożytuję. ;) I tak, wiem, że Ty tak bezinteresownie, z dobrego serca, że to bon ton wymianopróbkowy, ale ja chcę! ;) I też ma taki sam problem - tyle przede mną, że nie ma kiedy wrócić do próbek przetestowanych, choćby i ładnych.
OdpowiedzUsuńAni mi się waż jakichkolwiek rewanżowych propozycji składać :) Okazja się pewnie kiedyś nadarzy, a poza tym to tylko próbeczka ;)
OdpowiedzUsuńI ja nie rozumiem tego, ale mam wrażenie, że ilość zapachów do przetestowania rośnie szybciej niż ilość tych już przetestowanych. Nie do ogarni0ęcia ;)