czyli wiosna w sadzie :)
Manguier Metisse to słodki kwiatowo-owocowy zapach o linearnym rozwoju. Po takim opisie można by pomyśleć, że niczym nie różni się od mainstreamowej, sygnowanej wielkimi nazwiskami papki z popularnych luksusowych perfumerii, ale jest zupełnie inaczej.
Huitiemowa wersja popularnego kobiecego zestawienia to soczyste, słodkie, przejrzałe mango i intensywne kwiaty frangipani, których się nie da z niczym pomylić. Mango jest zdecydowanie mocno dojrzałe, bo brakuje mi ziołowej nuty jaką daje się wyczuć w twardych okazach z naszych sklepów. Poza tym wyczuwam też inne słodkie owoce, coś na kształt japońskiej śliwki :)
Jednak owoce są tu zdecydowanie mniej znaczące, bo całość jest zdominowana przez frangipani. Zapach frangipani znam tylko z olejków oraz produktów Body Shopu, nie udało mi się jeszcze powąchać kwiatu, ale jeśli pachnie tak jak to co wąchałam, to mogłabym mieć coś takiego na balkonie :)
Całość jest przysypana cukrem, ale nie normalnym białym tylko fruktozą :)
Połączenie owoców i frangipani powoduje, że zapach bardzo przypomina mi polską wiosnę w sadzie. Kojarzy mi się z kwitnącymi wiśniami, jabłoniami, może też trochę akacją (no to nie w sadzie raczej D:). Przywołuje miłe wspomnienia z dzieciństwa. Jest bardzo pozytywny, chociaż niestety nie mój ;)
nuty: kora mangowca, kwiaty frangipani
mój, mój :):)
OdpowiedzUsuńwiem :D Masz już flachę?
OdpowiedzUsuńAle słodki, czy niekoniecznie? Bo nie do końca wiem, jak pachnie fruktoza :D
OdpowiedzUsuńSłodki słodki :) Po prostu mi nie pachnie takim zwykłym cukrem tylko typowo owocowym :)
OdpowiedzUsuńWięc czuję, że mógłby mi się spodobać... Mógłby, ale raczej tego nie sprawdzę. Trzymam się resztek rozsądku :P
OdpowiedzUsuńO! Kwitną u Was jeszcze drzewa owocowe? Mmm... :) Bo u mnie już pełnia bzów, akacji, czeremchy i innych. Trochę szkoda, krótka była wczesna wiosna w tym roku [a po drodze zdarzyła się nawet mini-zima ;) ]. Co piszę, żeby skomplementować zdjęcia (cudne, 200% optymizmu) i zapytać, jaki to gatunek, jeśli są to Twoje zaprzyjaźnione drzewa?
OdpowiedzUsuńOd zapachu do tej pory mnie odrzucało, jednak nuty zdają się nieco zbyt, hm.. toporne jak na mój gust (tzn. zbyt delikatne :) ). Może przełamię się w lecie? Kora mangowca brzmi interesująco; w końcu nie wiem, czy można spotkać ją gdziekolwiek indziej w perfumach. A Ty, kojarzysz takie przypadki?
Nie kojarzę i niestety Cię zawiodę, bo żadnej kory tam nie ma. Ani drewna śladu :) Ciekawy, ale w jakiś dziwny sposób podejrzewam, że nie zdobędzie Twego serca :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że odebrałaś pozytywnie zdjęcia, znaczy się udało mi się odzwierciedlić ducha perfum :)
A jaki gatunek drzewa na zdjęciu to nie mam pojęcia, noga z biologi byłam :) Na ulicy fotnęłam w czasie jednego ze spacerów (dzięki mojej torbie wreszcie mam zawsze aparat ze sobą ;)) Podejrzewam, że jakaś dzika wiśnia, albo mirabelki :) U nas niestety wszystko z opóźnieniem, również wiosna, dopiero tak naprawdę środek kwitnienia ;) A wiesz, że będę w Twojej okolicy w drugim tygodniu sierpnia? Co prawda bardzo mocno zorganizowany tydzień to będzie, ale może uda się wyhaczyć chwilkę na kawę czy cusik :D Jak coś będę więcej wiedzieć to dam znać :)I koniecznie chcę zobaczyć Kaplicę Czaszek.
Ech, trudno; ale i tak muszę się Ósmosztukowo docukrzyć i dopomidorować. :)
OdpowiedzUsuńTeż nie wiem, stąd pytanie. Faktycznie, albo wiśnia, albo śliwka. Gdyby drzewo było z Tobą zaprzyjaźnione, wówczas miałabyś okazję "po owocach je poznać". ;) Super, że torba się sprawdza. Równie praktyczna, co przydatna?
Jej, a gdzie dokładnie? W Wrocławiu czy gdzie indziej? Jakby co, to ja też bym bardzo chętnie.. :D Koniecznie daj znać. I zapraszam. :)
chyba mogłabym go pokochać, jeżeli tylko pachnie tak jak sobie wyobraziłam ;) w takim przydomowym sadzie można znaleźć akację :)
OdpowiedzUsuńfajnie, że torba spełnia swoją rolę :D
a kaplica czaszek warta zobaczenia... robi wrażenie :))
Wiedźmo nie masz wyjścia, Huitiemy to must do poznania ;) Warto.
OdpowiedzUsuńDrzew niestety zaprzyjaźnionych nie mam, mieszkam w mieście w dzielnicy sypialnianej. Torba przydatna, praktyczna trochę mniej, bo jednak mogłaby być odrobinę większa. Ale może to dobrze, przynajmniej mniej sprzętu targam na codzień.
Co do wakacji to napisałam maila :)
Reniu myślę, że mógłby Ci się spodobać, chociaż mimo wszystko uważam, że czegoś mu brakuje, jakiegoś pazurka, ostrzejszego sznytu.
O Kaplicy czytałam właśnie na Wiedźmowym blogu i bardzo jestem jej ciekawa. Ogólnie te okolice mam bardzo mało poznane, kiedyś tylko na jakimś rajdzie w Świdnicy byłam, ale na zwiedzanie czasu nie było niestety.
Domi, te cudowne zdjęcia Ty naprawdę sama robisz? Bo kiedy tak czytam i oglądam, to słowo daję - sama chętnie uległabym urokowi tego zapachu...
OdpowiedzUsuńSabb :) Bardzo dziękuję :) Moje :) Ponieważ poskąpiono mi talentu pisarskiego, oratorskiego zresztą też, postanowiłam obrazować na tym blogu moje odczucia zapachowe swoimi zdjęciami. Nie zawsze jestem z nich zadowolona w 100% (właściwie nigdy ;)), ale robienie ich sprawia m wielką frajdę i cieszę się bardzo, że się podobają. Chociaż w sumie trochę mnie to ogranicza, bo perfum do zrecenzowania mnóstwo, a fotek brakuje. Ale lubię takie zadania. Motywują mnie do dalszej wytężonej pracy :D:D:D
OdpowiedzUsuńZdolna jesteś niesłychanie! Mnie zaś wielką frajdę sprawia oglądanie efektów wielkiej frajdy, jaką masz przy fotografowaniu. :)
OdpowiedzUsuńja ostatnio też biegałam po sadzie z aparatem :)
OdpowiedzUsuńale niestety było pochmurno i nie wyszły mi tak piękne fotki jak tobie -zresztą przy twoich zdjęciach moje wyglądają jak totalna amatorszczyzna :P
Dziękuję Ci Sabb :* Chociaż mam pewne wątpliwości ... ;)
OdpowiedzUsuńFiolko Tobie również dziękuję :* I nie wierzę w tą "amatorszczyznę" za grosz :D Ale fakt, tego typu fotki wychodzą zdecydowanie lepiej, jak świeci słońce :)
Przesyłam wyróżnienie :))
OdpowiedzUsuńhttp://szminka-po-lustrze.blogspot.com/2011/05/my-love.html
Domi, przy okazji, zerknij do mnie, odpowiadam wreszcie na nagrody, jest podziękowanie za Twoją Sunshine Award. :* Nominacje będą za czas jakiś, jak się odkopię z kolejnych nagród.
OdpowiedzUsuńDomi otagowałam Cię ;) http://skarbka-nosem.blogspot.com/2011/05/top-10-award.html
OdpowiedzUsuńDomi mgiełkę robię o tak :
OdpowiedzUsuń85 ml hydrolatu
9 kropli pantenolu
25 kropli keratyny
25 kropli konserwantu
przepis mam z W, tylko zwiększyłam sobie ilość:)
Dzięki wielkie :* Ja robię podobnie tylko dodaję jedwab i owies, teraz spróbuję jeszcze z pantenolem, ale to jak keratyna wpływa na gęstość włosów to szok normalnie :)
OdpowiedzUsuń